Big Blue
Trochę nam się zeszło z tym nurkowaniem. Najpierw miało być na północy, gdzie jest szkoła nurkowa prowadzona przez Polaka. Potem przeprowadziliśmy się w inną część wyspy i pochłonęły nas sprawy dnia codziennego. Oglądając sześćet czterdziesty ósmy dom poznaliśmy Barbie, która prowadzi szkołę nurkową i zajęcia z pływania dla dzieciaków. Barbie jest +/- w wieku moich rodziców i jest tajfunem pozytywnej energii (i już ją uwielbiam).
Założenie jest, że robimy Padi OWD wszyscy, całą trójką. Szymon znowu kiepsko wylosował, bo jest jeszcze za młody i może tylko obserwować z łodzi.
Nie przyszło mi do głowy, że nurkowanie może być ćwiczeniem porównywalnym z psychoterapią. Wszystko pod wodą dzieje się powoli i spokojnie, ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujesz to panika. Na kursie dowiaduję się o potencjalnym ryzyku, jak go unikać. Mam wszystko rozpracowane w głowie, logicznie i racjonalnie. A potem woda zamyka się nad moją głową i mój organizm uważa coś zupełnie innego niż głowa. Serce wali jak oszalałe, mam wrażenie, że się duszę i jezu jezu, co to będzie.
Wojtek jest świetny, jakby nurkował od zawsze, Tytus też sobie bardzo dobrze radzi.
Drugie podejście, wszystko spokojnie i powoli, i jest tak niesamowicie, że trudno opisać. Jestem tak oszołomiona, że zapominam o całym świecie, czuję tylko jak się uszy zatykają, a maska wpija się w czoło. Po wyjściu jestem jak pijana. Czuję, że jeszcze dużo ćwiczenia przede mną, przede wszystkim w głowie. Zejście na sześć metrów jest dla mnie Wydarzeniem przez duże Wu, na myśl o osiemnastu na razie mam ślizgawkę w żołądku.
Ale ten moment, kiedy jestem głeboko pod wodą, jest cicho i spokojnie, pode mną najfantastyczniejsze kształty i kolory, to jest właśnie #ChwiloTrwaj i dla tego momentu warto nad sobą popracować.
Jakość zdjęć barszczowa, pardon, następnym razem się poprawię.