Price for paradise.
– Mamo, tu jest jak na Mauritiusie – powiedział Szymon, kiedy wyszliśmy z lotniska na hawajskiej wyspie Oahu. Podobny zapach powietrza, palmy, plumerie i baniany, podobny krajobraz gór w oddali, podobna temperatura i wreszcie podobnie obłędny kolor oceanu. Tylko gdzie ci Hawajczycy?
Wylecieliśny z Osaki w poniedziałek wieczorem, do Honolulu dolatujemy w ten sam poniedziałek w południe. Przekroczyliśmy linię zmiany daty i magicznie cofnęliśmy się w czasie, dzięki czemu nasza poniedziałkowa doba trwa 36 godzin. Dziwne to. Ale jetlag ma się dobrze i nie śpimy kilka nocy z rzędu.
W Honolulu głównie Azjaci, Japończycy i Koreańczycy. Przyjechaliśmy na kolejną japońską wyspę? Nadmorska promenada błyszczy sklepami i jest zatłoczona ilekroć nią przechodzę, a podobno jesteśmy przed sezonem. W sklepie spożywczym najpierw euforia – wszystko jest! Koniec z ryżem i bananami! Potem przychodzi otrzeźwienie, kiedy widzimy wielkość opakowań. No tak, w Ameryce wszystko jest podobno duże. Są też monstrualnie duzi ludzie. Zaczynam czytać skład opakowań i włos jeży się na głowie. Jak oni mogą jeść takie gówno i jeszcze tyle za to płacić?! Przeszliśmy od azjatyckiego ekstremum, gdzie posiłek dla 4 osób potrafił kosztować 6-8 dolarów, teraz za tyle kupię w restauracji wodę mineralną lub sok dla jednej osoby. Najtańszym sposobem na odwiedzenie Hawajów jest wynajęcie mieszkania z kuchnią i gotowanie samemu, tak też robimy. Po ponad 6 miesiącach życia w hostelach, homestayach, klasztorach i innych dziwnych miejscach, gdzie 3/4 posiłków jedliśmy na mieście (albo nie było warunków, albo zwyczajnie się to nie opłaca) – synowie wpadają w euforię. Jeden łapie za gary i przygotowuje obiad, odkurza, drugi łapie za… żelazko. I zrobili pranie! Może to pomysł na biznes? Chcesz, aby Twoje dziecko pokochało prace domowe? Wyślij go z nami w podróż po Azji!
Oahu to nie tylko woda jak z pocztówki, spódniczki z trawy, serferzy i aloha. To też szare niebo, stalowy ocean i niskie chmury tworzące niesamowity krajobraz. To fantastycznie piękne góry i kratery, piękne drzewa i wodospady. To Pearl Harbor i kolejna, po Hiroszimie lekcja o drugiej wojnie światowej. To prawie puste Bishop Museum, w którym dużo o Hawajach i całej Polinezji. To w końcu wielkie, 40 piętrowe molochy przy plaży Waikiki i największa ilość bezdomnych, jaką widziałam w całej naszej podróży. Podobno pozostałe wyspy są inne, lecimy to sprawdzić.