Bonne Année / Happy New Year
No to 2015 pękł. Jedyne, co mogę powiedzieć, że ten rok był bardzo wyjątkowy. Dzwoni mi ciągle w głowie, kiedy jakoś w marcu stłoczeni przy oknie w Mordorze, obserwowaliśmy zaćmienie słońca, a moja szefowa powiedziała, że takie wydarzenie (zaćmienie) oznacza duże zmiany w życiu.
Szymon skończył przedszkole i po roku terapii integracji sensorycznej zrobił duże postępy, Tytus rozruszał się tak w edukacji wolnościowej, że ze zdumieniem obserwowałam, jak się zmienia i jak wraca jego wariacki śmiech, prosto z trzewi.
Kiedy Wojtek zapytał, co myślę o tym, żebyśmy pomieszkali przez jakiś czas na Mauritiusie, a był to akurat jakiś szarobury smutny dzień, z widokiem na betonowy dziedziniec w Mordorze, pierwsze co pomyślałam „jezu tak, powiedz tylko kiedy”, a w następnej chwili – cholera, co ja zrobię z pracą. Będę wciąż powtarzać, że trafiłam w dobre miejsce, ze wspaniałymi ludźmi i wcale nie chciałam tego zostawiać.
Lato w trybie „samotna matka pracująca etatowo, z dwójką dzieci w pakiecie” nadwyrężyło mnie mocno. Wagon znaków zapytania po drodze i pełne spektrum emocji, ale widocznie jednak to zaćmienie nam sprzyjało, wszystko ułożyło się tak, jakbym mogła sobie tylko wymarzyć – od 3 miesięcy mieszkamy na Mauritiusie i pracuję zdalnie. Nowy rok powitaliśmy na balkonie, z szampanem nr 1 i widokiem na zatokę Tamarin. Zdjęcia poniżej nie oddają tego, co się działo nad zatoką, czekam na powtórkę w lutym, kiedy będziemy obchodzić chiński nowy rok.
Na Mauritiusie zarówno 1szy jak i 2gi stycznia są wolne, my jednak spakowaliśmy po raz kolejny majdan i przenieśliśmy się do docelowego miejsca zamieszkania. Domek stoi na wzgórzu, ma kawałek trawnika z basenem, sporo zieleni i nawet piaskownicę dla małolatów, w końcu też stałe i szybkie, jak na lokalne warunki, łącze. Przenoszenie i rozkładanie gratów, inwentaryzacja wszystkiego od mebli po łyżeczki i filiżanki, pompy, alarmy, klimatyzatory. Na wieczór starczyło nam sił, żeby zrobić szampana nr2 (obowiązkowo w basenie!) i paść.
3ci stycznia powitał słońcem – pierwszy raz od tygodnia, (całe święta i sylwestra lało). Z górnego tarasu rozpościera się panorama – od lewej ocean, po prawej góry i widok ten nieustająco przyprawia mnie o zachwyt łamane na opad szczęki.
Życzę sobie, aby 2016 był równie tłusty. Chwilo trwaj.