SZKOŁA!
No to bum, pierwszy dzień szkoły za nami!!!
Pamiętając, jak Szymon nie zaadaptował się przez 1,5 roku w państwowym przedszkolu, jak adaptował się w przedszkolu Montessori (nie wysiądę z samochodu, nie wejdę do budynku, nie rozbiorę się, nie wejdę do sali, nie wyjdę zza Ciebie mamo i nie zostawiaj mnieeee) i mając na uwadze, że on najchętniej to z badylem po lesie na golasa i dużo krzyczeć, oraz że z angielskiego jeszcze mało kuma… brzuch mnie bolał od tygodnia i zastanawiałam się, czy napewno dobrze zrobiliśmy pozwalając wybrać im placówkę, zamiast autorytarnie wybrać to, co uważamy dla nich dobre.
Było lepiej, niż się spodziewałam. Oczywiście nie uniknęliśmy chowania się za mamą, stania w sali w kącie, tyłem do wszystkich i ignorowania pani. ALE.
Pierwsze primo – kadra. Wyrozumiała, wspierająca, uśmiechnięta i cierpliwa. Wymienialiśmy spostrzeżenia o edukacji, podejściu do dzieci z jakąś miłą starszą panią, która w pewnym momencie wyciagnęła rękę – cześć, jestem nowym dyrektorem tej szkoły.
Drugie primo – angielski. Indywidualne zajęcia przygotowujące, codziennie po 1,5h dały chłopakom dużo luzu, co najważniejsze zdjęły blokadę mówienia. Oniemiałam z zachwytu, jak Tytus zaczął żartować sobie z panią administrator szkoły. Mówią jeszcze dużo Kali jeść, ale mówią!
Trzecie primo – jest jakaś ukryta moc mundurków, tornistrów i śniadaniówek, panowie pakują się rano w białe koszule, z namaszczeniem kompletują piórniki i śniadaniówki. Szymon nawet kazał obciąć swój legendarny płaszcz z włosów, przez co przestał wyglądać jak Mowgli. Oczom nie wierzę. Chociaż pewnie nie powinnam, moje doświadczenia pracy z domu są takie, że fajnie popracować czasem w dresie, ale jednak higiena dnia codziennego, żeby się ubrać, celebrować rytuały dnia jest istotna dla psychicznej równowagi. Te 3 miesiące zgnillizny moralnej, plażowania, basenowania, „mamo mogę zagrać” już ich najwidoczniej nasyciły.
Udało się Dzikiego Człowieka zostawić w placówce. Przy odbiorze zadowolony „mamo, ta szkoła jest fajna”. Dziś bez problemu i bez odrywania od nogi, obaj dżentelmeni poszli podbijać świat. I niech tak zostanie!