IPC
Wszyscy nas ciągle pytają, jak chłopaki w szkole i czy już mowią po angielsku. Haha. Dzieci szybko się adaptują, tak. Ale nie aż tak, żeby po 2 miesiącach mówić płynnie językami. Ale mówią. Szymon zapisuje sobie fonetycznie ściągi do kieszonki. KENAJ PLEJ ŁISJU, KENJU GIF MI FAJF RUPIS TUMOROŁ. KENJU GIF MI AJSKRIM.
Pomijając fakt, że szkoła jest obarowana regulaminami, mundurkami i tym podobnymi bzdetami, które dla naszej unschoolerskiej świadomości jest zamachem na wolność osobistą… są w tym miejscu 2 rzeczy, które nam się bardzo podobają. Jedna to zaangażowanie rodziców w proces edukacyjny dzieci. O ile w polskiej szkole systemowej dość powszechne jest przekonanie, że to szkoła uczy i wychowuje. Sama nie raz mowiłam, że ja już podstawówkę skończyłam i drugi raz przechodzić jej nie zamierzam, co oczywiście było efektem zadawania dzieciom takiej ilości prac domowych, że właściwie to my staruchy, mieliśmy siódmy etat do obskoczenia. W unschoolingu, to my rodzice bierzemy odpowiedzialność za proces edukacyjny naszych dzieci, a możliwości wykonania jest mnóstwo.
W West Coast mamy coś pomiędzy. Dzieciaki mają prace domowe, są zadanie rodzinne, ale cel jest taki, żeby rodzice wspierali, a nie robili za dzieci te zadania. Jeśli zadanie jest dla dziecka za trudne, mamy je zostawić, żeby nauczyciel miał info nad czym trzeba popracować. Początkowo wydawało się, że tego nie ma tak dużo, ale w praktyce wychodzi, że cały czas coś się dzieje.
Dziś na przykład w ramach zachęcania dzieciaków do czytania był surfing day, gdzie wszyscy przyszli do szkoły w strojach plażowych i nurkowali w bibliotecznych stosach (Szymon szykowanie przywdział kąpielówki, okulary do pływania i deskę, z trudem przekonaliśmy go, że chodzenie po szkole w płetwach może nie być komfortowe).
Wczoraj natomiast była prezentacja pierwszego modułu IPC. IPC, czyli International Primary Curriculum, ulubiony przedmiot obydwu moich synów, który polega na tym, że dzieciaki opracowują przekrojowo różne tematy. No więc wczorajszy moduł nazywał się POWER i był o wszystkim, co związane z mocą, elektrycznością i zasilaniem. Dzieciaki robiły prezentacje o różnych wielkich, którzy zapisali się w historii, na plastyce robili modele pojazdów, którym potem montowano światła, zbierali informacje o pozyskiwaniu energii, zanieczyszczeniach i ekologii.
Następny temat „go with the flow” zaczęli od wizyty nad rzeką.
Nie mogę doczekać się kolejnych odsłon.